Bénissez le Seigneur – Taizé

Fakt, że byłam na Taize w Alzacji zdziwił wszystkich, a przede wszystkim mnie… wiecie, że sama nigdy za tego typu rzeczami nie przepadałam… i chyba po tym nie tyle to się zmieniło co po prostu nieco dostrzegłam. Nie chcę was umoralniać, bo o pewnych kwestiach nadal myślę nie po chrześcijańsku, ale chciałabym zostawić wam dziś mój ulubiony kanon… 🙂

“Idź sobie”

Czasami… bardzo często myślę, że mam w sobie pewną, bardzo nieprzyjemną właściwość. “Destroy and cry”

Właściwość owa pozwala mi najpierw przywiązać się do kogoś a potem spier…ć wszystko a potem słuchać/czytać teksty typu “idź już sobie”, Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa,  Ale… nie powiedział “spier… dziecko” a wie na pewno że w ten sposób by mnie zabił… w każdym razie na tyle zranił, że bym raczej już nie próbowała podejść… ;P Chociaż mówiąc szczerze cholera mnie wie… 

“Kiedy? Kiedy masz zamiar im powiedzieć?”

Te słowa nie należą już do Pana Raskolnikova/Ravica/Jego Książęcej Wysokości Małego Księcia… Te słowa należą do osoby, która bardzo by chciała, ale nie może…

Moi rodzice są dość dziwni… Zresztą to chyba jasne, nie? Jestem ich córką. Człowiek ten, który mówi na niebiesko jest moim obecnym… czy ja wiem jak to nazwać… wykorzystujemy się nawzajem… To znaczy myślałam tak do czasu gdy nie padło to zdanie… Po co? Po co chce poznać moją mamę *-* gwiazdę kościelnej sceny muzycznej, notabene poszło jej całkiem całkiem… ruska… łacina… rządzi… i mojego ojca… artystę, którego ideałem kobiety jest Hanka Cypisowa, ale tylko za obrazy,,, powiedziałam szczerze, że mi się to nie podoba, bo na Boga… nie podoba mi się… miało być bez sentymentów… i będzie… to mi powiedział… “Ty nie masz serca” 

Eee… w związku z tym gubię się nieco… 

Nie wiem, czym jestem i po co, ale wiem, że mam powoli dość samej siebie, a to niepokojące zjawisko…. chyba czas na samobójstwo,,, 🙂

 

15…

Mogę już powoli odliczać wstecznie do września… Może dlatego wstaję od kilku dni tylko po to, żeby woda obmyła moje… znacznie szczuplejsze niż owe 2 miesiące temu ciało…(zwykle zimna… dlaczego?) Wszystkie zapachy mnie obecnie odurzają… Teraz czuję… czosnek, papier i mięso…  czerwone mięso… Co ona gotuje? Co umarło? Świnia czy krowa?

Chyba wołowina… pewnie będzie miała gości… no tak, jest święto… mam dość… Jego, mamy, która żyje obecnie od jednego stosunku płciowego do kolejnego i tylko czeka aż wyjdę, albo aż sama będzie mogła zanurzyć się w ciemność… i uciec ;/ 

Z jednej strony mnie to bawi… bo  poznałam idiotę i nawet syna idioty, niewątpliwego kretyna. Siedział tutaj, na moim łóżku… i patrzył na jedno jedyne zdjęcie z tego kraju jakie wywołałam.

Gdy leżałam na bruku tej alei obok nazwiska kobiety, wiszącej na każdej ścianie mojego pokoju. Czasami nie mogę na nie patrzeć… wtedy nie mogłam… Ale co powiedział?

– Musisz być dobra w obróbce zdjęć jak zrobiłaś coś takiego…

– Owszem… – po co miałam wyprowadzać go z błędu? To zdjęcie i tak znaczy dla mnie zbyt wiele, żeby pokazać je komukolwiek… wyjęłam je po tym pouczającym spotkaniu z ramki i obecnie używam jako zakładki do książek… 

 

Poza tym,,, co tu się dzieję? Nic… palę więcej niż wcześniej (pewnie dlatego schudłam), siedzę sama i zwykle nie mam nawet siły spojrzeć na swoje odbicie w lustrze, codziennie oglądam bilet do Brecy, jakby miał o północy zamienić się w… bo ja wiem… paragon ze spożywczego… Boję się matury, boję się Dublina i boję się praktyk… najgorsze jest w tym wszystkim to, że nie mam komu powiedzieć o tym jak bardzo boję się tych wszystkich rzeczy…

 

Pozdrawiam,

I,

Nie

Czy ja o czymś nie wiem. Spać mi się chce ale jednocześnie… mam ich dosyć. Na tyle, że nie zasnę do momentu, aż nie skończę i nie przestaną mnie do szału doprowadzać.

Frozen

My words will always go on and on… ;p

Dobrze to teraz może jakieś róże?

598353_392623467524883_1227725033_n

Nie ma jak to “fejsbuk” umarłam przez niego ale… czasami zdarza się coś ładnego (sam nie cujesz jak rymujesz) Taaaak

i postanowiłam oszpecić swój nadgarstek tym napisem:

Nous ferions de ce rêve un monde
S’il suffisait d’aimer

 

 

Nie wiem co mam ze sobą zrobić… ;/

Zasadniczo wpis ten będzie marudzeniem.

 

Cet amour
Si violent
Si fragile
Si tendre
Si désespéré
Cet amour
Beau comme le jour
Et mauvais comme le temps
Quand le temps est mauvais
Cet amour si vrai
Cet amour si beau
Si heureux
Si joyeux
Et si dérisoire
Tremblant de peur comme un enfant dans le noir
Et si sûr de lui
Comme un homme tranquille au milieu de la nuit
Cet amour qui faisait peur aux autres
Qui les faisait parler
Qui les faisait blémir
Cet amour guetté
Parce que nous le guettions
Traqué blessé piétiné achevé nié oublié
Parce que nous l’avons traqué blessé piétiné achevé nié oublié
Cet amour tout entier
Si vivant encore
Et tout ensoleillé
C’est le tien
C’est le mien
Celui qui a été
Cette chose toujours nouvelles
Et qui n’a pas changé
Aussi vraie qu’une plante
Aussi tremblante qu’un oiseau
Aussi chaude aussi vivante que l’été
Nous pouvons tous les deux
Aller et revenir
Nous pouvons oublier
Et puis nous rendormir
Nous réveiller souffrir vieillir
Nous endormir encore
Rêver à la mort
Nous éveiller sourire et rire
Et rajeunir
Notre amour reste là
Têtu comme une bourrique
Vivant comme le désir
Cruel comme la mémoire
Bête comme les regrets
Tendre comme le souvenir
Froid comme le marbre
Beau comme le jour
Fragile comme un enfant
Il nous regarde en souriant
Et il nous parle sans rien dire
Et moi j’écoute en tremblant
Et je crie
Je crie pour toi
Je crie pour moi
Je te supplie
Pour toi pour moi et pour tous ceux qui s’aiment
Et qui se sont aimés
Oui je lui crie
Pour toi pour moi et pour tous les autres
Que je ne connais pas
Reste là
Là où tu es
Là où tu étais autrefois
Reste là
Ne bouge pas
Ne t’en va pas
Nous qui sommes aimés
Nous t’avons oublié
Toi ne nous oublie pas
Nous n’avions que toi sur la terre
Ne nous laisse pas devenir froids
Beaucoup plus loin toujours
Et n’importe où
Donne-nous signe de vie
Beaucoup plus tard au coin d’un bois
Dans la forêt de la mémoire
Surgis soudain
Tends-nous la main
Et sauve-nous.